9 stycznia tego roku minęło 39 lat od chwili gdy zamilkł na zawsze klucz inż.Władysława SOCHY - SP8SZ, człowieka nietuzinkowego przyjaciela młodzieży, wytrawnego DX-mana, członka PZK od zawsze oraz bez reszty oddanego naszej Organizacji działacza i społecznika.
Pan Władysław urodził się 20 lipca 1909 r w Bystrzejowicach, z której to miejscowości wyszedł po ukończeniu szkoły powszechnej aby podjąć naukę w Liceum im.Zamojskiego w Lublinie a następnie w Szkole Techniczno-Przemysłowej zlokalizowanej również w naszym mieście. Szkołę tą ukończył z wyróżnieniem w 1928 r i natychmiast, jako bardzo dobry fachowiec znalazł pracę w Biurze Techniczno-Handlowym Inżynierów w Lublinie.
W tej firmie pracował do 1934 r ,początkowo jako radiotechnik a w następnych latach jako Kierownik Działu Radiowego. W roku 1930 czyli wtedy gdy był już szefem działu „radio”, statecznym pracownikiem i bardzo poważanym człowiekiem połknął bakcyla radioamatorskiego i zaczął eksperymentować na falach krótkich oraz uwaga, uwaga na QRG 56 MHz. Przez 5 następnych lat czyli do 1939r inż.Władysław Socha pracował w przemyśle lotniczym jako starszy kontroler lotniczy, początkowo w PZL-Warszawa a następnie w Lubelskiej Wytwórni Samolotów. Trzeba podkreślić, że w tamtych czasach na pracę w Zakładach Lotniczych mogli liczyć wyłącznie specjaliści o najwyższych kwalifikacjach zawodowych oraz wykazujących się niezachwianym patriotyzmem. Mimo bardzo odpowiedzialnej pracy i związanymi z nią rozlicznymi obowiązkami, Pan Władysław znajdował czas na ukochane radioamatorstwo. Owocem tych głębokich zainteresowań była licencja nasłuchowca oraz znak SPL-44 a w następnym czasie licencja nadawcy i znak SP3AS. Był bardzo aktywnym radiooperatorem a jego umiłowaniem stała się praca telegrafią, której tajniki przekazywał młodszym kolegom. Jego społeczne działania jak również fakt, że był jednym z pierwszych krótkofalowców Lubelszczyzny - doprowadziły do tego, iż stał się współorganizatorem i założycielem Lubelskiego Klubu Radionadawców a fakt ten miał miejsce w 1938 r.
Wojna i okupacja przerwały działalność zawodowąi radioamatorską Pana Władysława.Praktycznie niczego nie wiemy o Jego losach a latach 1939-1944. Możemy się tylko domyślać,że ze swoimi kwalifikacjami znalazł się w centrum uwagi Władz Polski Podziemnej a fakt ten zdaje się potwierdzać brakiem jakiej kolwiek informacji o tych latach w pisanych przez Niego życiorysach. Uznał widocznie, że wzmianki na te tematy mogą być bardzo niebezpieczne dla Niego i Jego Najbliższych. W latach 1944 - 1950 pracował jako kierownik techniczny w Wytwórni Maszyni Aparatów dla Przemysłu Spożywczego. ”Ktoś” uznał, że były specjalista z Zakładów Lotniczych Polski Burżuazyjnej, z niejasną przeszłością okupacyjną doskonale będzie się nadawał do kierowania produkcją masielnic przemysłowych, konwi do mleka i maszyn do zawijania cukierków. Przez następnych 10 lat tz.do roku 1960 , Pan Władysław jest głównym doradcą technicznym w Instytucie Hematologii w Warszawie. W tym czasie otrzymuje 3 patenty za wynalazki oraz konstruuje pierwszą w Kraju aparaturę do liofilizacji plazmy leczniczej. Zawodowe sukcesy nie odsuwają na plan dalszy Jego fascynacji krótkofalarstwem. To wszystko co z tym pojęciem jest związane - tkwi w Nim bardzo głęboko. Niestety, uwarunkowania polityczne nie pozwalają na szybkie odzyskanie licencji i aktywną pracę eterową. W końcu Jego działania i zabiegi doprowadzają do tego, że otrzymuje na nowo licencję i znak SP8SZ. Od 1961 r Pan Władysław jest konsultantem do spraw projektowania i budowy aparatury doświadczalnej w Zjednoczeniu Wytwórni Surowic Szczepionek w Lublinie a równocześnie jest Przewodniczącym Komisji Egzaminacyjnej w Izbie Rzemieślniczej Lublina. Ukochaniem Pana Władysława, już jako SP8SZ stała się praca DX-owa. W krótkim czasie staje się członkiem SPDX-Clubu a następnie zostaje wpisany na Listę Honorową co jest równoznaczne ze swego rodzaju nobilitacją krótkofalarską.
Pan Władysław używał prostych anten dipolowych do których doprowadzał pokaźną moc w-cz. Piszący te słowa miał możność obejżyć z bliska legendarną aparaturę SP8SZ-ta. Szczególnie nadajnik o budowie panelowej, którego wysokość sięgała 2 metrów, którego wszystkie uchwyty i śruby lśniły chromem - budził niekłamany podziw. Podobno konstruktor tego cacka poświęcił na jego budowę ogromną ilość czasu a za pieniądze jakie weń włożył w tamtych czasach można było kupić samochód m-ki „Syrena”. Waga tego „nadajniczka” też była słuszna - bowiem przed ostateczną jego lokalizacją trzeba było dokonać obliczeń wytrzymałości stropów w mieszkaniu Pana Władysława. W 1962 r SP8SZ zostaje sekretarzem technicznym Oddziału Wojewódzkiego PZK w Lublinie. Funkcję tą pełnił aż do momentu „przejścia na wieczną wartę nasłuchową”.
Zapamiętajmy - znak SP8SZ był nierozerwalnie związany z Lublinem a postać Pana Władysława wyznaczyła kawał historii krótkofalarstwa Lubelszczyzny.
Andrzej SP8BWR