No to czekamy aż się ciepło zrobi

Ja pod koniec lat 80-tych biegałem z odbiornikiem RX-10

Mogę się mylić jeżeli chodzi o precyzyjne podanie roku ale chyba w 1978 w małej wsi Wzdów w okolicach Krosna i w 1979 w Krakowie w okolicach ogrodu zoologicznego, brałem udział w takich zawodach. Byłem wtedy członkiem klubu SP8KIF. Braliśmy udział tylko w jednej kategorii na 144 MHz. Ciekaw jestem, czy ktoś jeszcze z OT20 brał wtedy udział. Wiem, że to już prehistoria, ale...

Blisko 20 lat temu w Janowie Lubelskim odbyły się Mistrzostwa Polski w Radioorientacji Sportowej. Pomagałem przy tej imprezie, kręciłem film biegając po lesie z ogromną kamerą Panasonica, niedawno przegrałem ten film z kasety VHS na płytę DVD.

Nie pamiętam czy to był rok 1978, ale byłem na zawodach we Wzdowie. Posiłki jedliśmy chyba w zabytkowym pałacu. Ale czy to były łowy na lisa - nie pamiętam. Czas wytarł fakty z pamięci. A niekwestionowanymi mistrzami w tej specjalności byli Leszek "ROZUMEK" SP8GIM i Adaś SP8FNB. Potem trochę "poszalał Sławek - brat Krysi SP8DJV. No i sama Krysia. Ja też wystartowałem ze 2 razy, ale nie ma czym chwalić się. Nie te płuca...

Oczywiście pamiętam ten pałac, żwirową alejkę, sędziów z radiotelefonami ECHO (szczytem marzeń każdego małolata)... Nie znałem zbyt wielu ludzi wtedy. Zresztą w naszej ekipie oprócz opiekuna, Janusza SP8LBU wszyscy byliśmy nowicjuszami. Z tamtego składu oprócz mnie tylko jeden człowiek został krótkofalowcem - Janek SP8NCS. Z osób, które wymieniłeś znam osobiście tylko Adama. Moja przygoda. Jak na debiut mogłem wypaść zupełnie przyzwoicie, dwa pierwsze lisy znalazłem bardzo szybko. Szczerze powiedziawszy niewiele umieliśmy. Szczególnie jeżeli chodzi o posługiwanie się mapą, a może, że na tych mapach niewiele było widać. Dość powiedzieć, że zupełnie nieźle mi szło... i zgubiłem kartę startową, na dodatek w jakimś lasku czy zagajniku. Zacząłem robić koła od tego miejsca i w końcu ją znalazłem. Niestety czas mi się kończył. Namierzałem już tylko lisa na mecie i starałem się nie zgubić kierunku. Dla niewtajemniczonych dodam, że każdego lisa można było słuchać tylko przez minutę. W kolejnej minucie nadawał następny. Po każdym cyklu pięciu lisów była minuta przerwy i cykl zaczynał się od nowa. Na odnalezienie wszystkich lisów i powrót do mety były chyba dwie godziny. Zmieściłem się w czasie, ale byłem tak zestresowany, że jak zobaczyłem już metę, to z wrażenia nie " podbiłem lisa" na karcie startowej i gdyby nie podpowiedź sędziego...

Janów Lubelski bardzo często gościł zawodników tej dyscypliny, także wieloboju łączności.

Kilka ładnych lat temu , w lasach Janowski SP8KAF organizowało tego typu zawody. Młodzi biegali po lesie z antenami, a my pilnowaliśmy nadajników za krzakami

To już se nie wrati ...ale czy aby na pewno...?

Mimo to, że dawno już nie mam nastu lat, to spróbowałbym swoich sił, może nie od razu w zawodach, ale w jakiejś formie zabawy w "łowy na lisa"... czemu nie

Ostatnio dotarłem do kogoś, kto pamięta tamte zawody we Wzdowie i okazuje się, że musiały być wcześniej niż napisałem. Prawdopodobnie w 1976 roku. I Ciebie też pamięta Wojtku (SP8HZZ). A chodzi o Martę SP8BYY z Przemyśla - obecnie SP5BYY. Ciekawe, czy pamiętasz?

Pewnie, że pamiętam Martę SP8BYY. Przyjaźniła się z należącą do SP8KAF Anką Mydlarz z Lubartowa. Anka zresztą była chyba na zawodach we Wzdowie.